Magiczny Kapitan (w domyśle policji wodnej)
Czołem.
Jakie ponadobywatelskie rzeczy mnie w życiu spotkały to już trochę mogę zliczyć.
"Osiemdziesięciokilowy chłopaczek uderzył sześćdziesięciokilową matkę plaskaczem" = "Brutalnie pobił matkę" u jakiejś chujowej lekarki.
"Oblał mydłem zegarek" = "Potencjalnie niebezpieczny".
"Rzucał w dom pomidorami" = popierdolona lekarka: "brutalnie rzucał w matkę".
Psy mówiące: dwa razy "przyjdź na komendę, a nie dzwonisz", bo wiadomo, że "jednak rodzice agresywni byli do mnie" - myślę sobie. Raz poszedłem i dzielnicowy aż zadzwonił do starego. "Brawo Panie z Policji" - myślę sobie. Ochrachał mnie i bary do mnie spokojnego rozwinął, bo z zamrażarki rzeczy wyjąłem, która nie była zamknięta na noc. Wszystkie wyjąłem.
Robienie jakiejś zasadzki na kryminalistów z prokuratury i NFZ-u - na moim garbie poprzez próbę wciśnięcia mi jakiegoś socjalu, a do wczoraj nic nie wiedziałem.
Prokurator, który napisał, że "osobiście przesłuchałem Mikana Sudaka" i "nakazuję mu brać leki albo sąd", a ja nawet nie dostałem listu z zaproszeniem na spotkanie z nim i post factum się dowiedziałem, że tam - u niego - byłem.
Czuję się już magiczny. Jes-tem seksi! :)
Pozdrawiam.
![]() |
Tylko takie coś na mnie macie: policjo, NFZ-cie, prokuraturo |
Komentarze
Prześlij komentarz