Pierwszy dzień lata, dwudziesty drugi czerwca. Z dziennika kapitana-bukaniera.
"Piszę i znajduję się w sytuacji takiej, jak mój zaprzyjaźniony znajomy z zawodu policjant. Skórzany pergamin papieru, biała świeczka, ciemno w kajucie. Przynajmniej w takiej sytuacji bardzo często odnajduję go w moich myślach, w mojej wyobraźni. Jak on maczam gęsie pióro w inkauście i piszę notatki. Policja polska nabiera charakteru brytyjskiego, a policjanta z brytyjskich seriali poważam, czuję najwyższą sympatię. Tak. Burleska, nagość, nudyzm, to wszystko czyni mnie nerwowym, niepewnym siebie. Kiedyś cieszyła mnie ta ciepła uwaga w myślach, że mam ładny tyłek od młodego dziewcza czy też poklepanie w zadek przez kobietę w wieku średnim o zainteresowaniach muzycznych. Dziś - mam wrażenie, że moje imię zostało zbrukane, a tyłek, no cóż, pochwalony, bo "go widziałam w Internecie". Zostaje wierzyć, że odrobię w walucie, którą tej nocy, z dwudziestego pierwszego na dwudziestego drugiego nazwałem - "NP"-osem, jak euros, tylko chodzi o "naturist party"-os."
Komentarze
Prześlij komentarz